Przejdź do głównej zawartości

18.04.2015r

Jak obiecałam, tak robię, dziś będzie post wspominkowy ;)

W tytule jest data, bardzo ważna dla mnie. Od tego dnia oficjalnie jestem Panią K. :D
Chociaż minęło już trochę czasu ja dalej potrafię podpisać się swoim panieńskim nazwiskiem... Jak to mówią, starego psa ciężko nauczyć nowych sztuczek ;)

Jaki to był dzień... Pełen wszystkiego, wszystkich, wszelakiej krwi i maści emocji... Ranek powitał mnie pięknym słońcem, gdy wychodziłam od fryzjerki, mej Anetki, zaskoczył mnie deszcz. Czekając na Pana Młodego niebiosa sypnęły ostrą śnieżycą... Do tego niemiłosierny wiatr, który rujnował wszystkie misterne fryzury i próbował rozbierać wszystkich po kolei... 

Na szczęście jak wychodziliśmy z kościoła pogoda spojrzała na nas łagodniej i wyszło trochę słonka a wiatr nieco się uspokoił. 

Biała beza-pyza, oto ja :D


Moja fryzjerka Anetka stanęła na rzęsach
 żeby z mych krótkich włosów wyczarować
 fryzurę udającą włosiska po pas ;)


A oto dzieło naszej kochanej kwiaciarki Danusi.
Wszystkie kwiaty w kościele, na sali, w butonierkach,
to jej dzieło...


Oraz jej zdolnego męża Janusza :D


Serce z ręcznie robionych róż robiłyśmy z mamą
 chyba przez tydzień oby nie lepiej...


Pompony to już moje dzieło, siedziałam nad nimi prawie miesiąc...
Wyszło mi ich coś ok 150 sztuk w 3 rozmiarach,
ale efekt był wart zachodu :D


Na koniec kilka ujęć z sesji plenerowej.
Naszym fotografem była przezdolna 
tak, tak, TA Imago :D
Kobieta przejechała całą Polskę specjalnie dla mnie :D




Zimno było jak nie wiem, ale twardym trza być,
nawet jak ci welon na giembę się wpakuje ;P


Och, bym prawie zapomniała...
Tort!!
Tak, pyszny był...
Czekoladowo wiśniowo czekoladowy :D
Mamusia moja robiła i ozdabiała :D



Impreza trwała do białego rana. Za konsoletą siedział DJ Szpila. Najlepszy DJ-Wodzirej na świecie. Załatwił nawet odwiedziny samego Elvisa P. i Sułtana Sulejmana z Szeherezadami :D
I Elianka u nas była i Imago, ale to już wiecie.
W ramach miesiąca miodowego wyemigrowaliśmy do Anglii. 
20 maja wyjechaliśmy naszym samochodem, a 22 byliśmy już na miejscu. 
Z tym że to już chyba opowieść na kolejnego posta, ten i tak już jest przydługawy ;)

ps
 Posty postaram się dodawać co najmniej raz w tygodniu, zapewne będą to niedziele, bo akurat mam nieco wolnego czasu w ten dzień. 

=^-^=

Komentarze

  1. Tort wygląda świetnie, mojej mamy (mimo że jest przecudowna) nie zaprzęgłabym do takiej roboty... ;)
    Ładną miałaś suknię (podobają mi się te delikatne rękawki), a zdjęcie na moście, z welonem jest przecudowne! Jak mi się zdarzy ślub z welonem, to sesję zrobię w wietrzny dzień, bo zdjęcia wychodzą przesympatyczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojej mamy nawet wołem nie odciągniesz od pieczenia, to kuchenne stworzenie ;) By się wręcz obraziła jakbym jej zabroniła pieczenia tortu...

      Usuń
  2. Wcale nie beza, ale szczęśliwa Panna młoda. :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby zawsze Wam świeciło słońce. Miałaś przepiękne wesele, sesja cudna, a najbardziej podobał mi się Dar Teściowych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego naj naj naj!!! ja jestem 10 lat po ślubie, połaczyłam swoje nazwisko z mężowskim i jak ktoś pyta o mnie posługując się drugim nazwiskiem to i tak zazwyczaj nie wiem, że o mnie pyta... =)hy hy

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana moja! ♥
    Jaka ja tam zdolna ;) młodzi piękni to zdjęcia same się robiły :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję <3 na pewno będziecie żyli długo i szczęśliwie :)
    Piękną suknię miałaś :) zdjęcia sliczne.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hello from Spain: fabulous photos. Congratulations. You were beautiful. Nice dress. Keep in touch

    OdpowiedzUsuń
  8. cudne chwile :) nawet nie wiesz,jak żałuję,że nie mogłam tam byc z Wami
    :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za przemiłe komentarze :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Oj, ja nie dobra....

Przepraszam Was wszystkich za moje zniknięcie... W tak zwanym "międzyczasie" sporo się działo... Nie będę Was zamęczać przydługim wywodem. Najważniejszym wydarzeniem jest fakt, że w końcu otworzyłam swój sklepik http://pl.dawanda.com/shop/Galagutek Znajdziecie tam różne różności :D Ostatnio zapałałam miłością do szydełka, do tego stopnia że zapomniałam o lalkach... Powstało gruszkowe trio Zakochałam się w niezniszczalnych kaktusach... Powstała też masa pluszaków... Powstawały też torebki Ale przyszła pora na otrzeźwienie i szydełko poszło w kąt. Niestety do lalek puki co też nie wrócę, ponieważ... Fanfary poproszę... W kwietniu będzie mój wielki dzień!! Gałagutek wychodzi za mąż, mili moi :D Tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszą notkę :D PS. Obecnie wdrażam się w Pin-Up Style :D

Przygarnij mnie....

W niedzielę powstała różowo-włosa panienka. Ma całe 22,5cm wzrostu. Potrafi zginać nóżki i rączki... Starczy reklamy, pora na focie :D Wyszła mi bosko!!   Panienka dostała towarzysza, małą ośmiorniczkę   Te bystre oczka..   I lubi pozować :D     Na koniec dzisiejszy zachód słońca :D   Jeśli komuś wpadła w oko, zapraszam do zakupu. 30 pln + 10 pln przesyłka. Kto pierwszy ten lepszy ;) To miłego wieczorku  =^-^=
Czy ktoś tu jeszcze zagląda? Tęsknię za tym miejscem... Za Wami wszystkimi... Mój blog bym moim małym światem, cichą, spokojną przystanią w której czułam się bezpiecznie... Teraz nawet nie wiem kto z moich "starych" znajomych jeszcze istnieje i działa w blogosferze... Chciałabym reabimowac mój malutki świat raz jeszcze, tylko czy starczy mi czasu na kolejne zajęcie... Czy będę w stanie publikować regularnie?? Tego obiecać nie mogę... Postaram się..  Ostatnio sporo szydełkuję Efekty bywają różne Np takie: W Telford przyroda poczuła wiosnę i oprócz przebiśniegów koty już marcują... Mech kwitnie... A mi dalej zimno więc robię chusty  :D No to dobranoc przyjaciele  =^-^=