Zaczniemy wiosną:
Teraz trochę nudy.... Z nudów szperałam po sieci i znalazłam kilka wykroi. Właśnie z nudów postanowiłam je pobrać i wypróbować.... I to właśnie przez te nudy powstało kilka prototypów.... Oczywiście wykroje miały być w skali Barbiowej, ale jak to ze mną bywa niestety moja drukarka wspaniała postanowiła interweniować, co by mi za łatwo nie było i zmieniła skalę, przy okazji ucinając niektóre fragmenty owych gotowców....
Tak więc wieczór minął mi przy czeskim piwku limetkowym
i próbie zrobienia szablonów....
Z mojej zabawy wyszło małe "co-nie-co", raczej nie dla widoku powszechnego, bo jeszcze nie wykończone, ale uszyte na maszynie, która dziś też załapała się do sesji zdjęciowej Róży....
Tak więc bez większej ilości zbędnego ganiania paluchami po klawiaturze mego małego i strasznie nie wygodnego do pisania netbooka, przedstawiam Państwu moje prototypowe wypociny ;D
(Humor mi się coś dziś wyostrzył, ale to chyba przez to że mój "Miś" stwierdził, że powinnam zrzucić parę kilo... Miłe to nie było, bo Adonisem to on też nie jest.... Ale cóż... Faceci już tacy są, że najpierw powie a potem pomyśli....)
Wracając do tematu, oto zdjęcia :D
Tyle moich dzisiejszych wynurzeń personalnych.... Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.
Z tymi wykrojami Hamerycki nie odkryłam, ale dla mnie korzystanie z jakichkolwiek wykrojów to jak zdobycie Mount Everest, nie przymierzając.....
Niom... To by było na tyle....
Teraz trochę nudy.... Z nudów szperałam po sieci i znalazłam kilka wykroi. Właśnie z nudów postanowiłam je pobrać i wypróbować.... I to właśnie przez te nudy powstało kilka prototypów.... Oczywiście wykroje miały być w skali Barbiowej, ale jak to ze mną bywa niestety moja drukarka wspaniała postanowiła interweniować, co by mi za łatwo nie było i zmieniła skalę, przy okazji ucinając niektóre fragmenty owych gotowców....
Tak więc wieczór minął mi przy czeskim piwku limetkowym
i próbie zrobienia szablonów....
Z mojej zabawy wyszło małe "co-nie-co", raczej nie dla widoku powszechnego, bo jeszcze nie wykończone, ale uszyte na maszynie, która dziś też załapała się do sesji zdjęciowej Róży....
Tak więc bez większej ilości zbędnego ganiania paluchami po klawiaturze mego małego i strasznie nie wygodnego do pisania netbooka, przedstawiam Państwu moje prototypowe wypociny ;D
(Humor mi się coś dziś wyostrzył, ale to chyba przez to że mój "Miś" stwierdził, że powinnam zrzucić parę kilo... Miłe to nie było, bo Adonisem to on też nie jest.... Ale cóż... Faceci już tacy są, że najpierw powie a potem pomyśli....)
Wracając do tematu, oto zdjęcia :D
Bluzka z jednego kawałka i jansy z kieszeniami
Spodnie zapinane na zatrzask.
Wysokie są z tyłu, ale to celowe zagranie....
Można się wypiąć a i tak pupy nie widać :D
Prototyp nr 2.
Spódniczka z koła,
osobiście przypomina mi nieco te satelity,
co się zwierzakom po operacji zakłada....
:D
Spodnie z mojej znielubianej flaneli,
ale skoro mam jej pod dostatkiem,
to może być na prototypy
:D
Wyszły piżamowe portki,
muszę jeszcze uszyć koszulę i Róża będzie miała w czym spać :D
Podkoszulek z 2 kawałków, w końcu mam szablon,
więc już nie muszę szyć na oko ;)
Torebusia z przypadku,
szkoda było wyrzucić kawałeczka materiału...
A to bolerko, czy jak to tam nazwać,
będzie wyglądało lepiej jak powstanie z jakiegoś "miłego" materiału....
Bolerko z jednego kawałka :D
Tak to bolerko się prezentuje w całości
A tu mamy całkowicie nie wykończoną kieckę,
ale zamysł fajny,
Powstaną pewnie kolejne,
ale z bardziej atrakcyjnych materiałów
:D
Nieźle jest dopasowany krój.
Tak myślałam dopóki nie zobaczyłam tego zdjęcia...
Róża w ciąży, urojonej.....
Ale pupę ładnie podkreśla
;)
A tu moje ukochane buty...
Sama bym chciała takie mieć,
niestety mój numer buta jest ciut mniejszy od kajaka,
więc nie mam szans posiadać takich cudności
a co za tym idzie nie umiem chodzić na obcasach....
Prawie trzydziestoletnia baba a nie ma szpilek w szafie....
Jak to mawia moja koleżanka"
"Lajf is brutal!
Full of zasadzkas,
and somtajms kopas w dupas!! "
Niom, tyle w temacie mojego obuwia...
Na koniec Róża na Łuczniku,
rozciągnięta jak pies na paździorach.....
Komu dobrze.....
Tyle moich dzisiejszych wynurzeń personalnych.... Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.
Z tymi wykrojami Hamerycki nie odkryłam, ale dla mnie korzystanie z jakichkolwiek wykrojów to jak zdobycie Mount Everest, nie przymierzając.....
Niom... To by było na tyle....
Dobranoc, pchły na noc!
Karaluchy pod poduchy!
A szczypawki do zabawki!!
=^-^=
Wspaniałe rzeczuchy ;). A czy masz strony do tych wykroi? Bo ja niestety nic znaleźć nie mogę takiego -_-.
OdpowiedzUsuńSliczna ta ostatnia sukienka ^^ Taka elegancka
OdpowiedzUsuńSuper prototypy, sukienka mi się bardzo podoba! I flanelowe portki. Ja zawsze mam kłopot ze skalowaniem wykrojów. Jak mam taki z centymetrem obok to powiększam (lub pomniejszam) tak, by linijka przyłożona do wykroju była zgodna z ta na ekranie i odrysowuje wykrój na papierze, przykładając arkusz do ekranu :D Jak mam wykrój bez skali to go na chybił trafił powiększam / pomniejszam i przykładam lalkę " na oko" i dopasowuję już po wycięciu.
OdpowiedzUsuńA mnie się te flanelowe spodnie podobają :) I kiecka, choć z ciążą, też. Zresztą wiele sukienek w sklepach też się tak układa, jest w nich miejsce na wystający brzuch po obfitym posiłku ;)
OdpowiedzUsuńGałagutku umiejętność dziergania na szydełku powiadam od lat trzech a na drutach - od roku. Nauczyłam się sama, z sieci, więc wszystko przed Tobą :D
OdpowiedzUsuńPs. dziękuję za komplement :*
Pomimo mojej ponoć anielskiej cierpliwości, to chyba jednak nie dla mnie ;)
Usuńale może kiedyś... :D
Znalazłaś nowe ciałko dla róży czy pożyczyłaś od Candy? :D:D:D:D
OdpowiedzUsuńSuper stroje :)
I wiosna też mnie cieszy :)
Ładna ta sukienka! :)
OdpowiedzUsuńsukieneczka bardzo mi przypadła do gustu!a panna rozkłada się na łuczniku jak rasowy kociak!
OdpowiedzUsuń